niedziela, 14 września 2014

II

Gdy zespół zajął miejsca, Chester wstał i udał się do kuchni po napoje oraz przekąski. Wróciwszy do salonu ułożył wszystko na dębowym stole, a po chwili wrócił się po szklanki.
- Muszę wam coś powiedzieć – nieoczekiwanie Joe zabrał głos. – Poznałem niedawno fajną dziewczynę i sądzę, że coś może z tego być – uśmiechnął się Koreańczyk.
- No, no, no – zaśmiał się Brad jednocześnie biorąc ciastko.  – To kiedy ślub?
- Nie bądź dziecinny – Hahn zrobił poważną minę. – Takie rzeczy były zabawne,  jak mieliśmy dziesięć lat  – dodał. Przez chwilę zapanowała niezręczna cisza. Coś takiego nie zdarzało się zbyt często. Prawie zawsze choć jeden członek zespołu miał coś do powiedzenie, a potem to już tylko kwestia czasu, gdy reszta dołączała się do rozmowy.  W ogromnym pokoju słychać było jedynie dźwięk łamania paluszków i gryzienia ciastek. Nieoczekiwanie rozległa się głośna melodia.
- Przepraszam na chwilę – oznajmił Shinoda wyciągając telefon, wstał od stołu i udał się na dwór. – Słucham?
- Mam dla ciebie zadanie – Mike usłyszał męski głos. – Pamiętasz tamtego pajaca, który nam się naraził? Masz się go pozbyć. Ma zniknąć do końca tego tygodnia – mężczyzna rozłączył się. Muzyk schował komórkę do kieszeni i wrócił do przyjaciół.
- Muszę iść, przepraszam – Kenji zrobił smutną minę, a po chwili odszedł.
- Co mu się stało? – spytał niepewnie Joe chrupiąc paluszki.
- Pewnie Anna po niego zadzwoniła – zaśmiał się Bennington. – Dlatego ja nie angażuję się w związki – wyjaśnił i wziął łyk pomarańczowego soku.
- Tak szczerze mówiąc… Anna jest jakaś podejrzana… Sam nie wiem czemu – stwierdził Dave drapiąc się po głowie. – Taka sucha dla Mike’a. Taka dziwna – dodał po chwili.
- Wydaje ci się – Delson wyszczerzył białe zęby.

***

Shinoda pewnym krokiem wszedł do budynku. Cała ta rudera wyglądała jakby miała rozpaść się za kwadrans, a pomieszczenia przypominały sale opuszczonego psychiatryka. W środku roiło się od różnych, groźnie wyglądających mężczyzn, mimo to wysoki brunet spokojnym już krokiem wędrował obok nich. Gdy dotarł do wielkich metalowych drzwi, wszedł bez pukania.
- Ile płacisz? – Kenji rzucił bezuczuciowo.
- Sto tysięcy – odrzekł szef całej tej organizacji.
- Okej – Mike wyszedł i kierował się do specjalnego pokoju. Wyciągnął kluczyk z kieszeni, a po chwili otworzył drzwi. We wnętrzu pomieszczenia czuć było pleśń i stęchliznę. Minoda spojrzał z uśmiechem na twarzy na ulubiony pistolet i nóż. Chwycił oba przedmioty i dokładnie ukrył w kurtce. Kiedy był już na dworze, wziął głęboki oddech i udał się ciemną ścieżką. Założył kaptur na głowę i kierował się do domu osoby, której miał się pozbyć. Wiedział o niej wszystko. Kiedy dotarł na miejsce, usiadł na ławeczce na przeciwko mieszkania ofiary. Wyciągnął papierosa i zapalił go. Zaciągnął się, a po chwili wydał z siebie białą chmurę. Smugi dymu otulały jego twarz. Nieoczekiwanie cel podjechał drogim samochodem. Wyszedł z auta i zabrał się za otwieranie domu. Shinoda wstał z ławki i spokojnym krokiem szedł przed siebie. W jego umyśle nie było nic. Pustka. Żadnych nerwów. Niski mężczyzna wszedł do mieszkania i zabrał się za kluczenie mieszkania. Mike z całej siły kopnął drzwi sprawiając, że ofiara upadła na podłogę. Mężczyzna nawet nie zdążył spojrzeć na swojego zabójcę, a już rozległ się strzał. Bezwładna głowa uderzyła o szare płytki, a wokół niej robiła się coraz większa plama krwi. Kenji spojrzał z pogardą na martwe ciało, a po chwili wyszedł z domu, jakby nigdy nic. Muzyk udał się w kierunku obskurnego budynku, gdzie znajdował się jego szef.  Po piętnastu minutach drogi był już na miejscu. Usiadł na czerwonym fotelu i spojrzał na mężczyznę z wielką blizną na buzi.
- Jak zwykle jesteś niesamowity – zaśmiał się szyderczo ,,Król ‘’.– Jeszcze nigdy mnie nie zawiodłeś. Łap – wielki facet popalając cygaro przysunął srebrną walizkę w stronę Shinody, na którego twarzy widniało zobojętnienie, ale i lekki uśmieszek. – Do następnego.
Mike chwycił przedmiot i ruszył w stronę swojego domu.
- Ja pierdole – pomyślał muzyk i wziął głęboki oddech pochłaniając świeże powietrze. Jasny księżyc oświetlał delikatnie połowę twarzy chłopaka. Widząc swój dom uśmiechnął się i przyspieszył kroku. Cicho wszedł do mieszkania i udał się na górę. Chcąc zaskoczyć dziewczynę powolnym krokiem zbliżał się do sypialni. Gdy cicho uchylił drzwi zobaczył coś co bardzo go zdenerwowało. Rzuciwszy walizkę na podłogę wyciągnął pistolet i wycelował w przestraszonego blondyna, który jeszcze przed chwilą zabawiał się z Anną. Dziewczyna zaczęła piszczeć.
- Zamknij się! – wykrzyczał wysoki brunet. Jego nozdrza przypominały zachowanie rozłoszczonego byka. – Jeden ruch i odstrzelę ci łeb, rozumiesz? – wycedził w stronę gołego mężczyzny.
- Zostaw go, błagam – kobieta zaczęła prosić jednocześnie dławiąc się łzami.
- Nie martw się, tobie też to nie ujdzie sucho.
- Pomo… - strzał. Czerwony kolor zabarwił białe prześcieradło i poduszki. Zaczęły się piski. Drugi strzał. Dwa martwe, ubrudzone krwią ciała leżały obok siebie. Shinoda biorąc głęboki oddech  rzucił pistolet na szafkę, a po chwili chwycił bezwładnego blondyna. Wyrzucił go przed okno. Podobnie zrobił z Anną. Wyszedł na dwór i ułożył zwłoki na sobie. Odpalił kolejnego papierosa i oblał zwłoki benzyną. Popatrzył przez chwilę na twarz byłej ukochanej i cicho westchnął. Rzucił fajkę na chłopaka i obserwował jak ogień zaczyna pożerać swoje ofiary.  W oczach Mike’a odbijały się płomienie, a w głowie słyszał jakby krzyki, szepty. Nigdy tak nie było. Wpatrując się w płonące ciała rozmyślał nad tym wszystkim.


 ---

Oh God. Rozdział z pewnością należy do tych średniej jakości. 
Gdy miałam wenę to szkoła nie pozwalała mi napisać czegokolwiek, a kiedy mam w miarę wolne to wena nie pozwala mi napisać czegoś porządnego. 
No cóż. Mam nadzieję, że chociaż trochę Wam się podoba. :) 
Do następnego. :)

13 komentarzy:

  1. What the fuck...
    Mike jako płatny morderca? Mike zabił Annę? Moją kochaną Annę? Jacie... to wszystko takie... pokręcone. Nie mogę sobie wyobrazić stojącego Mike'a z kamienną miną, bez uczuć i mierzącego w jakąś osobę. Nie potrafię, nie realne, niemożliwe. Dobra, spokój.
    "Minoda spojrzał z uśmiechem na twarzy na ulubiony pistolet i nóż." Jejciu... i ten uśmiech psychopaty (bo taki sobie wyobraziłam).
    W każdym bądź razie jest to inne opowiadanie, niż pozostałe. I dobrze. Bardzo dobrze.
    Przepraszam za nieład w komentarzu, ale jestem wykończona.
    Pozdrowienia, czasu, weny i... nie wiem. Czego tam chcesz :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Mówiąc o tym rozdziale 'średni' ranisz moje uczucia. ;_;
    Szczerze mówiąc, to po przeczytaniu pierwszego rozdziału pomyslalam sobie: "Aaa, okej, zdradzają się juz na samym początku, ale to mi wygląda na takie całkiem spokojne opowiadanie".
    No na serio?
    Wszyscy wiemy, że uwielbiasz zabijać bohaterów, ale żeby tak od razu? XD Myślałam, że raczej Mike dowie się o zdradzie Anny jakoś później, ale ty jak zawsze zaskakujesz.
    Napisałabym tu jeszcze co mogłoby się dziać w kolejnych rodziałach, według mnie, ale niestety powiem tylko, że nie mam pojęcia co następnym razem przyjdzie ci do głowy. Opisałaś to ogólnie bardzo ładnie i strasznie mi się podoba. <3
    Mam nadzieję, że napiszesz kolejny jak najszybciej, bo zjada mnie ciekawość. <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Podoba mi się, że odeszłaś od standardowej tematyki;).
    Potrzeba nam takich opowiadań.
    Weny!
    Lilith.

    OdpowiedzUsuń
  4. O jaaa, Mike jako płatny zabójca. Czego Ty Patrycja nie wymyślisz, ale super, że będzie coś innego. Weny i do następnego :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak to Mike morderca!??!!! To nie mozliw woooooow pis bo czekam i sie niecierpliwie <3

    OdpowiedzUsuń
  6. O kurdebele ;-;
    Mike? Morderca? ;___;
    Oby policja się nie skapnęła że to on i żeby go na egzekucję nie skazali kurdebele ;-;
    W każdym razie, opowiadanie fajne tylko troszkę za szybko to się dzieje, ale czuje się ten klimacik i w ogóle :D
    Życzę weny i więcej wolnego czasu :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. Napisałam komentarz ale nie do końca mi się podobał także piszę ponownie. Albo raczej edytuję. :D
    Co co co?!
    Mojego ukochanego w takim świetle przedstawiasz?! xD
    A tak na serio...
    Ja tu myślałam, że po chwili się okaże że to czyiś sen czy coś a tu tak na serio... :o
    Powiem Ci tak. Wiesz, co jest moim zdaniem najważniejsze w opowiadaniach? To, czy wzbudzają emocje. A ten rozdział robi to po mistrzowsku. Akcja zapieprza jak cholera także czytanie nie zajęło mi nawet minuty. Ale emocje są. Kurwa.
    Rzadko przeklinam więc czuj się zaszczycona! :D
    Jestem i pod wrażeniem i w szoku, przecież Mike jest dobry... Jest dobry...
    Ale mnie obruszyłaś. xD
    Weny, czekam na następny i zapraszam na nowy do siebie!

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja tu takim pytańkiem wjadę *nieśmiała*
    Bo ty czytałaś Until It's Gone, prawda? Mojego autorstwa. I ostatnio nie widziałam komentarzy i jestem ciekawa, czy przestałaś czytać czy jakoś tak... Jestem po prostu ciekaw *wciąż nieśmiała*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytam, czytam, ale braknie mi czasu na dodawanie komentarzy.
      Wiesz 3 gimnazjum i te sprawy. :)

      Usuń
    2. Aaa. To wszystko tłumaczy :D i z tej racji, że jestem ciekawska to też czytasz Numb? Tak, wiem. Pierwszy stopień do piekła to ciekawość, ale już tam idzie więc co mi szkodzi?

      Usuń
  10. O kurde, ale się dzieje. Normalnie mnie zaskoczyłaś.
    Mike jako płatny zabójca: Ok, przynajmniej nie jest typowo i schematycznie.
    Mike bez skrupułów zabija Annę i jej kochanka: Szok i niedowierzanie. Przecież to mimo wszystko to była jego dziewczyna/narzeczona. o.O
    Wszystko szybko się dzieje, ale mi to nie przeszkadza, wręcz przeciwnie. ;)
    Genialny rozdział. Oby takich więcej. Jestem baaaardzo ciekawa, co będzie dalej.
    Pozdrawiam,
    AM

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonany przez Calumi