sobota, 11 października 2014

IV

- Ale jak to wolne? – Chester ze zdziwieniem wpatrywał się, w stojącego przed nim Dave’a.
- Posłuchaj…, przez dłuższy czas nie ogarniam swojego życia i po prostu chciałbym odpocząć – Farrell spokojnie kontynuował rozmowę, która nie szła w dobrym kierunku.
- Dave, niedługo mamy trasę… trzeba się przygotować.
- Przygotuję się, odpoczywając w domu – odpowiedział z lekkim uśmieszkiem rudy basista. Bennington zdenerwowany postawą jaką prezentuje jego towarzysz, wyszedł z pomieszczenia, trzaskając za sobą białymi drzwiami. Po chwili słychać było jakieś huki. Zupełnie jakby wszystko co było wokół wokalisty spadło na podłogę. Nieoczekiwanie do pokoju wszedł Shinoda.
- Cześć wszystkim – wykrzyczał głośno brunet. Widząc zaspanego rudzielca, który rozłożył się na kanapie, ciśnienie lekko mu się podniosło. – Zamiast pracować przed ważną trasą koncertową, ten idiota śpi – marszcząc czoło, przeszedł do pomieszczenia obok.  Spojrzawszy na Chestera klękającego na podłodze, uniósł delikatnie jedną brew do góry. – Co tu się wyczynia? – zapytał cicho i niepewnie. Zupełnie jakby nie do końca chciał znać odpowiedź.  
- Nic. Po prostu mam już dość tego pieprzonego świata. Rozumiesz? – Bennington wstał i bez skrupułów pchnął bruneta, który znajdował się naprzeciwko.
- Co ty odpierdalasz, stary? – Mike wyraźnie zdenerwowany złapał przyjaciela za rękę i przyciągnął z całej siły do siebie. Ich oczy znalazły się w jednej linii. Chester wyglądał niezbyt dobrze. Podkrążone ślepia, bardziej czerwone niż białe białko. – Ćpałeś – Shinoda wycedził przez zęby. W jednej chwili drobny mężczyzna wyrwał się ze szpon, które go trzymały i wyszedł z budynku. Zarzucając kaptur od czarnej kurtki, szybkim krokiem kroczył przez kalifornijskie chodniki. Chciał się znaleźć po prostu w domu. Przemyśleć wszystko. Gdy otworzył masywne drzwi jego nozdrza od razu wychwyciły zapach wódki, która znajdowała się w salonie. Nalana, czekała grzecznie na swojego właściciela. Zamykając dom, Chester delikatnie się uśmiechał. Myśl o tym, że zaraz znikną wszystkie problemy dodawała mu otuchy. Wesołym krokiem podszedł do drewnianego stolika, na którym znajdował się trunek i usiadł na podłodze. Chwytając trzęsącą się dłonią chłodną szklankę, jego oczy lekko się rozszerzyły. Przyłożył przedmiot do ust i jednym ruchem przechylił głowę wraz z wódką do góry, pochłaniając ciecz.

---

- Mike? Musisz przyjść – niski, męski głos zdawał się poważniejszy niż zwykle. Shinoda wyłączył telefon i udał się do budynku, gdzie znajdował się gang do którego należał. Wchodząc do pokoju szefa, jego ręce lekko drgały. Sam nie wiedział dlaczego, ale czuł pewnego rodzaju niepokój. – Siadaj. Mamy problem. Jeden z JAB wie, gdzie znajduję się nasza ”Baza”. Tu masz wszystkie informacje, które są ci potrzebne. Działaj .
Mike wyszedł z pomieszczenia, jednocześnie patrząc na kartki. Gdy dowiedział się, gdzie ma, szybkim krokiem ruszył w stronę wyjścia. Wiedział, że nie będzie łatwo, ale nie ma czasu, aby się lepiej przygotować. Wróciwszy do domu, upewniając się wcześniej, że nikt nie patrzy, zszedł do piwnicy. Tam sekretnym kodem otworzył specjalne pomieszczenie, które było bardzo dobrze zamaskowane. Chwycił pistolet maszynowy, kamizelkę kuloodporną i nóż. Gdy wkładał na siebie skórzaną kurkę usłyszał czyjeś kroki. To Lucy. Shinoda szybko schował bronie pod kurtkę i z lekko speszoną miną patrzył na schodzącą po schodach dziewczynę.
- Wujku? Gdzie idziesz? – spytała, jednocześnie uśmiechając się. Miała nadzieję, że dziś też spędzi miły wieczór z muzykiem.
- Załatwić jedną sprawę. Przed drugą powinienem być. Pa – Mike wysferzył białe zęby i wyszedł, zamykając za sobą drzwi. – Mało brakowało – westchnął cicho brunet. Lekko przyspieszonym krokiem wędrował ku celu. Pistolet maszynowy delikatnie spowalniał ruch, ale wysoki mężczyzna niezbyt się tym przejmował. Gdy znalazł się przed domem ofiary, podszedł do drzwi i zapukał. Ze zwieszoną głową w dół czekał, aż ktoś otworzy. Nieoczekiwanie światło oświetliło bujną, czarną czuprynę Shinody. Zaczął powoli podnosić swą twarz. Jego uśmiech zaniepokoił faceta stojącego naprzeciwko muzyka. Zanim jednak zdążył sięgnąć po broń, którą miał przy sobie, poczuł ostre kłucie. Kładąc swoją dłoń na brzuch, lekko się przestraszył. Czuł jak lepka, ciepła ciecz otula jego blade ze strachu palce. Po chwili upadł na kolana i przewrócił się na bok, patrząc wielkimi oczyma przed siebie. Mike zamknął za sobą drzwi i wszedł do środka, aby znaleźć potrzebne rzeczy. Wchodząc do kuchni usłyszał cichy oddech. Był tu ktoś jeszcze. Nieoczekiwanie ktoś rzucił się na mężczyznę z nożem. Shinoda zrobił unik i zwinnie odparł atak, podcinając napastnikowi gardło. Bezwładne ciało opadło na białą posadzkę. Brunet rozejrzał się po mieszkaniu. Nic nie znalazł. Wychodząc popatrzył jeszcze na leżącą ofiarę, która ledwo dychała. Po chwili padł strzał. Krew pokryła limonową ścianę i szare drzwi. Nie zastanawiając się nad niczym Spike wyszedł z budynku i udał się do domu. Wchodząc do mieszkania otworzył szeroko oczy. Naprzeciwko niego stała Lucy z otwartą buzią. Widząc jej stan szybko się zastanowił co z nim nie tak. – Ręce pomyślał – gdy spojrzał na ubrudzone czerwoną mazią dłonie, przełknął głośno ślinę.

---


Siedzący na kanapie Chester, smutnym wzrokiem patrzył się przed siebie. Znów przegrał walkę. W jego oczach gromadziły się łzy, a dłonie zaciskały się w pięść. Nieoczekiwanie mała kropelka spłynęła po zimnym policzku wokalisty. – Czemu nie potrafię sobie poradzić? – wyszeptał, poczym wybuchł płaczem. – Mam już dość – dodał po chwili, dławiąc się własnymi łzami. Zakrył rękoma bladą twarz i wziął głęboki oddech. – Czy czujesz chłód i zagubienie w rozpaczy? Budujesz nadzieję,  choć porażka jest wszystkim co znasz. Przypomnij sobie o całym smutku i frustracji. I pozwól temu przeminąć – zatrzymał się. Wstał i spojrzał w lustro. Widział zapłakanego mężczyznę, który nie umie poradzić sobie ze swoim życiem. – Pozwól temu przeminąć! – wykrzyczał zdesperowany wokalista. Upadł na kolana i płakał. Przegrał. To już jest koniec. Nie potrafił zebrać w sobie siły, by pokonać uczucie bezsilności i frustracji. 

8 komentarzy:

  1. Witaj. Czytam twoje opowiadanie i jestem przerażona. Jak ty możesz z Mike'a robić takiego zwyrodnialca. Przecież Mike taki nie jest. Rozumiem twoją pomysł że Mike jest zły w tym opowiadania, ale mnie przeraża. Szczerze wole Mike w wydaniu spokojniejszym. Tak jak był z Patrycją. Problemy Chazz'a. Zastanawia mnie jedno, dlaczego Chazz ma takie problemy. Z czego to wynika? Bo nie sądzę że to przez dziewczynę, bo chyba jej nie ma. I do tego ta sytuacja z Lucy na końcu. Jak Mike się jej z tego wytlumaczy? Co jej powie? Podsumując pomysł jej ciekawy na bloga. Mike w złym wydaniu dość orginalny pomysł/ Piszesz bardzo ciekawie Życze weny. Zapraszam do siebie http://czekajac-na-nadejscie-konca.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. O jejciu. Ja... Dlaczego Majk? Dlaczego Chester? Co się tu dzieje? Problemy w zespole? Dave i odpoczynek?
    Za dużo tu pytajników ;-; Mam nadzieję, że się ułoży :)
    PS. U mnie na UIG (Until It's Gone) pojawiły się nowe rozdziały :)

    OdpowiedzUsuń
  3. To niesamowite jak ty piszesz. Bardzo mi się podoba twój styl pisania.
    Ostatnio mówiłam, że cieszę się, że Mike nie jest takim brutalem, ale... cofam to. Że też on tak bez skrupułów ich pozabijał. No nic, zobaczymy jak to się dalej rozwinie i jak się wytłumaczy Lucy.
    Zastanawiam się jakie problemy ma Chester, że jest tak zdesperowany żeby sięgać po narkotyki i alkohol.
    Również mam nadzieję, że wszystko się jakoś ułoży.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mike dalej zabijaaaaa! D: Jeju. D:
    Nie mam zielonego pojęcia jak się dalej potoczą losy twoich bohaterów. Niczego sensownego naprawdę nie potrafię wymyślić, co jest równoznaczne z tym, że będzie mnie teraz zjadać ciekawość jeszcze bardziej niż przedtem ;_;
    Dave chce odpoczywać, Chester nie daje sobie rady z czymś (?), Mike jest płatnym mordercą. I jest jeszcze Lucy.
    Dużo wątków na raz zaczęłaś prowadzić. Gdybym to ja pisała, to bym się już pogubiła XD Więc szacun za to. ;_;
    Ten fragment, w którym Mike wraca do domu z zakrwawionymi rękoma bardzo mi się spodobał. Tak bardzo, że czytałam go jakieś 20 razy. ;_;
    Jak na te cztery rozdziały to jest na razie super.
    Ciągle coś się dzieje i oby tak dalej. <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Uuu... Ciekawa jestem co tam wymyśli Mike, żeby wytłumaczyć się Lucy.
    Jedno mnie niepokoi. Na blogu, który czytam, właściwie Ty też go czytasz, w przedostatnim rozdziale Chester ćpał a potem w złości popchnął Mike'a. Tutaj także. I aż się boję opublikować swój następny rozdział, bo... U mnie też tak jest. Nie ogarniam, jakiś totalny zbieg okoliczności, bo miałam to w planach od bardzo dawna. I to naprawdę wynika z wątków, które były wcześniej no i ten... Bo... Ten. ;-;
    Nie zezłościsz się, prawda? Jak przeczytasz, to zrozumiesz, że to było dawniej zamierzone (i co prawda lekko inspirowane tamtym poprzednim), więc... Nie bij tylko, ok? xD
    Weny!

    OdpowiedzUsuń
  6. To zakończenie rozdziału, trzyma mnie w cholernym napięciu! Jak nic, doprowadzicie mnie do grobu w tak młodym wieku. Oczywiście żartuję, serce mam zdrowe.
    Bardzo ciekawie. A te mroczne klimaty - coś dla mnie.
    Czekam na kontynuacje,
    Pozdrawiam,
    Lilith.

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej, jak obiecałam, tak jestem. Nie jestem pewna, czy przeczytasz ten komentarz, ale i tak go napiszę :D
    Cóż, może nie jestem wielką fanką Linkin Park, ale znam kilka ich piosenek, które lubię słuchać, więc zespół nie jest mi obcy ;) Zaczynając czytać, zastanawiałam się, jakiego typu będzie to opowiadanie ;) Bardzo podoba mi się, że jest takie, jakie jest ;) Stworzyłaś naprawdę coś ciekawego, pochłaniającego i cóż, wielowątkowego ;) Już od pierwszego rozdziału akcja momentalnie odwraca się, kiedy dowiadujemy się, że Anna zdradza Mike'a, dalej dowiadujemy się, że jest zabójcą, potem zamordowywuje kilka osób, w tym swoją dziewczynę i jej kochanka (dodajmy,że robi to z zimną krwią, a mi za każdym razem ciarki przechodzą po plecach).
    Ciekawie piszesz, lekko i przyjemie się czyta, co prawda zauważyłam drobne błędy związane z przecinkami, o ale tylko takie drobne :D
    Takiego typu opowiadania rzadko czytam (tak szczerze to chyba tylko jedno krótkie przeczytałam w swoim życiu), ale a pewno twoje przeczytam, ponieważ mnie niesamowicie zaintrygowało i korci mnie, by nacisnąć i czytać dalej, ale chyba dzisiaj już ie am rady ;)
    Pozdrawiam serdecznie!
    Zuza <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, że znalazłaś czas na moje opowiadanie. <3
      Co do przecinków, teraz jest chyba o wiele lepiej. xD
      No nic. Jeszcze raz dziękuję. <M3

      Usuń

Szablon wykonany przez Calumi