Lucy nie pytając o nic nadal wpatrywała się w zakłopotanego
mężczyznę.
- No co? – spytał, udając, że nic się nie stało. – Pomagałem
kobiecie, która miała wypadek – dopowiedział po chwili. Sprawił, że na twarz
dziewczyny zrobiła się jakaś inna…, mniej zestresowana.
- A co się stało? – cicho zadała pytanie i spojrzała w
brązowe oczy muzyka.
- Opowiem ci później, dobrze? Zrobisz herbatę? Ja pójdę się
umyć – rzekł i udał się na górę. Chwycił przypadkowe ciuchy na przebranie i
poszedł do łazienki. Odkręcił wodę i obserwował jak napełniała masywną, białą
wannę. Gdy rozbierał się, poczuł delikatne szczypanie. Zignorował to. Spojrzał
w ogromne lustro nad pięknym zlewem. Zmęczone, podkrążone oczy patrzyły na
lekko ubrudzoną twarz. Przejeżdżając szorstką dłonią o buzię, ściągnął z siebie
minimalną warstwę kurzu. Wziął głęboki oddech i zamknął powieki. Cała ta
sytuacja na dole, dała mu do myślenia i zastanowienia nad swoim zachowaniem.
Przecież od momentu, gdy w jego domu zamieszkała Lucy, nie może od tak sobie
wejść do budynku z krwią na rękach. Jednak miał coś ważniejszego na głowie.
Musiał wymyślić historię, która choć trochę będzie realna. Cicho wzdychając,
wszedł do napełnionej wodą wanny. Szczypanie nie dało mu spokoju. Spojrzał na
swoją klatkę piersiową. Cała poraniona, tak samo nogi. Shinoda bardzo się
zdziwił.
- Do jasnej cholery? Jak to możliwe? – zamknął oczy i zabrał
się za oczyszczanie ran. Oblewając swoje ciało przezroczystą cieczą, czuł jakby
kwas żarł jego skórę. Każde chlapnięcie zadawało mężczyźnie ogromny ból, mimo
to zaciskał zęby i dalej robił swoje. Gdy skończył, wyszedł z wanny i zaczął
się wycierać. Robił to bardzo ostrożnie i delikatnie, by nie uszkodzić nacięć
na ciele. Będąc suchym, mógł założyć na siebie czyste ciuchy. Gdy to zrobił
podszedł do zlewu i zabrał się za mycie brudnej twarzy. Patrząc w lustro powoli
zaczął sobie zdawać sprawę, że musi bardziej uważać, i że nie jest idealny w
swojej branży. Schodząc na dół czuł piękny zapach herbaty, którą zrobiła Lucy.
Dziewczyna siedziała w salonie i wpatrywała się w idącego muzyka. Mężczyzna
usiadł naprzeciwko niej i zabrał się za picie napoju.
- To co się tam wydarzyło? – spytała niepewnie, wciął
patrząc na Mike’a. Shinoda spojrzał na nią lekko zdziwionym wzrokiem.
- Na pewno chcesz wiedzieć? – zadał pytanie, lekko
sugerując, aby dziewczyna nie pytała o historię.
- Na pewno – mimo oczu Kenji’ego Lucy chciała poznać prawdę.
- No dobrze – brunet odchylił się i oparł się o wygodną
kanapę. Popatrzył chwilę na kobietę o fioletowych włosach, a po chwili lekko
westchnął. – Idę… - pukanie przerwało
wypowiedź muzyka. Zdziwiony mężczyzna
wstał i udał się w kierunku drzwi. Otwierał je powoli, w razie jakby ktoś
nieznajomy chciał zaatakować domowników. Nieoczekiwanie do pokoju wpadł
Chester. Wyraźnie zaniepokojony zachowaniem przyjaciela Mike odsunął się szybko
do ściany i obserwował Benningtona.
- Pomóż mi – wysapał. Drobny chłopak podszedł do bruneta i
chwycił go za ramiona, po czym zaczął szarpać z całych sił.
- Uspokój się! – donośny głos Shinody rozniósł się po całym
domu, sprawiając, że wokalista zespołu Linkin Park trochę się uspokoił. Jednak
w jego oczach panowało zamieszanie. Pewnego rodzaju dzikość. Duże, okrągłe
źrenice patrzyły z niepokojem na otoczenie. Zupełnie jak opętany człowiek. –
Jedziemy cię zbadać – Spike szybko podjął decyzję. Chwycił niczego nie spodziewającego
się przyjaciela i zaciągnął go do samochodu. Zapiął go i ruszył z piskiem opon.
Stało przed nim ogromne wyzwanie. Musiał jechać szybko, patrzeć na drogę i
bacznie obserwować Chestera. Jego ciało drgało z zdenerwowania. Patrzenie na to
jak jego kumpel cierpi było dla niego zbyt bolesne. Bennington wił się we
wszystkie strony, pocąc się jednocześnie. Oczy latały od lewej do prawej, od
dołu do góry, na ukos, wszędzie. Wszystko mu się mieszało. Nie wiedział czy
widzi Mike’a czy też może Roba. Obraz zaczął się rozmazywać, potem zaostrzać i
tak w kółko. Ciemność, jasność, półmrok. Kreski, kółka. Jego paznokcie wbijały się w podrażnioną
skórę lub siedzenie. Pulsowanie w głowie nie dawało mu spokoju. Shinoda jechał tak szybko jak potrafił. Na
jego czole pojawiły się kropelki potu. Ręce trzęsły się jeszcze bardziej, a
zęby raniły usta. Gdy dotarli na miejsce, brunet chwycił przyjaciela i szybko
wniósł go do środka. – Pomóżcie mu! – wykrzyczał zdesperowany. W jednej chwili
zbiegli się ludzie, zabrali Benningtona i kazali Spike’owi pozostać na miejscu.
Zdezorientowany mężczyzna patrzył jak jego kolega znika za dużymi, białymi
drzwiami. Nieoczekiwanie w oczach Mike’a pojawiły się łzy. Chester patrzył
bezwładnie na ludzi, którzy się nad nim pochylali. Wszędzie niebieski.
Nieznajome twarze, głosy. Nagle jasność oślepiła go niczym słońce. Głośne
piszczenie w głowie, krzyki. Kłucie
w rękę. Jego oddech był
coraz cięższy, a obraz bardziej rozmazany. Próbował ruszać rękoma, nie mógł.
Coś go więziło. Jego twarz cała spocona, ręce tak samo. Świat wiruje. Wszystko
na niego spada. Białe ściany, ludzie. Przerażenie w oczach muzyka było bardzo
widoczne. Szarpał się, chciał się wydostać. Zaczął krzyczeć. Palce chwytają za
dziwny w dotyku materiał. Ściemniło się. Noc? Dezorientacja Benningtona była
ogromna. Nie widzi nic. Nie słyszy. Pustka.
---
- Może pan wrócić do domu – wysoki doktor dał znać
Shinodzie, że jego przyjaciel jeszcze tu trochę posiedzi. Mimo gryzących się
myśli, Mike postanowił posłuchać mężczyzny. Wsiadł do samochodu. Posiedział
chwilę, a po chwili ruszył. Droga ta była wyjątkowo długa i męcząca. Brunet
chciał znaleźć się już w domu, położyć się i odpocząć od tego wszystkiego. Zbyt
dużo się dziś wydarzyło. Światła ozdabiały szare i smutne ulice. Na chodnikach
rzadko pojawiał się przechodzień. W oczach Spike’a odbijał się obraz otoczenia.
Był blisko załamania. Widząc swój dom lekko się uśmiechnął. Wjeżdżając na
podwórko zauważył, że drzwi od domu są otwarte. Szybko wysiadł z samochodu i
wpadł do mieszkania. Kuchnia, salon, łazienka – nikogo nie ma.
- Lucy?! – wykrzyczał na cały dom. Szybkim krokiem udał się
do góry. Tam też jej nie było. Wchodząc do swojego pokoju zauważył karteczkę.
,, Jestem w sklepie, będę o 22’’
Shinoda wziął głęboki oddech, a po chwili usiadł na łóżko. Spojrzał
na zegarek.
- Zaraz będzie – wyszeptał i położył się. Cała ta sytuacja z
Benningtonem nie dawała Mike’owi
spokoju. – Czemu go nie pilnowałem? – spytał sam siebie, a następnie położył
szorstkie dłonie na bladą twarz. Zamknął powieki i zaczął płakać. Jego ręce
lekko zjechały na dół, a oczy otworzyły się i patrzyły w biały sufit. Czuł jak
ciepłe łzy mkną po policzkach. Miał już dość. Przewrócił się na bok i
obserwował kołyszące się drzewa za oknem. Czuł jakby pustkę. Mimo tego, że u
brunet miał serce z kamienia, czuł cholerny ból.
_________________________________________________________________________________
I tak oto napisałam dla was rozdzialik. Przepraszam za dłuuuuuugą nieobecność, ale sami wiecie szkoła, nauka. Niestety w tym roku muszę bardzo wziąć się za siebie, bo 3 gimnazjum, potem egzamin, od którego dużo zależy. No ale, jeszcze raz przepraszam Was za zaniedbanie bloga. Jeśli chodzi o rozdział, to mam nadzieję, że Wam się spodobał. c: Do zobaczenia. <3
Kurde, nie wiem aż co mam napisać.
OdpowiedzUsuńJestem dumna z tego jak piszesz. To jak pięknie opisałaś ten rozdział jest niesamowite i przyprawia mnie o ciarki, co nieczęsto się zdarza podczas czytania.
W twoim opowiadaniu teraz dużo się dzieje. Praktycznie w każdym fragmencie jest coś ciekawego i coś co przyciąga uwagę czytelnika, a przynajmniej ja mam takie wrażenie.
Jeszcze dużo książek napiszesz w życiu, a ja dużo razy będę do nich wracać, tak samo jak do niektórych twoich rozdziałów wracam sobie już teraz.
Powodzenia w dalszym pisaniu i życzę Ci jak najwięcej weny i wolnego czasu. <3
Ojeja... Ten rozdział.. podoba mi się. Bardzo. Opisy mega, oraz myśli Mike'a. Teraz musi facet pomyśleć nad tym co ma zrobić. I oby Chesterowi nic poważnego nie było.
OdpowiedzUsuńMam prośbę, daj nowych bohaterów w zakladce "bohaterowie" :D
I ty czytasz moje opowiadanie? O.O łał, powiadamiac o nowych rozdziałach?
Pozdrawiam.
(dawna Shinodowa).
Czytam, czytam. :D
UsuńA powiadamiaj. <3
Rozdział bardzo mi się podoba, dużo emocji, i niepokój, i jakby... Szaleństwo? No i co z Chesterem? Wciąga mnie to opowiadanie jeszcze bardziej, mam nadzieję, że masz czas aby napisać szybciej nowy rozdział. Mike robi się coraz bardziej ciekawy jako postać, coraz bardziej mnie intryguje. :D Mam nadzieję, że nowy rozdział pojawi się niedługo, bo byłam na takiej krawędzi desperacji, że już miałam pisać do Ciebie na fejsie. xD O swoim opowiadaniu nie będę wspominać, bo zaległości masz spore, a nauki, zresztą jak ja, pewnie mnóstwo, także będę się napraszać kiedy indziej. :D Choć jakbyś znalazła czas to bym była baaaardzoo zadowolona. :D
OdpowiedzUsuńTo ja kończę ten inteligentny komentarz. xD
Weny życzę! C:
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńRozdział świetny! Co tu dużo pisać. Dopiero się rozkręcam, lecz zapraszam do mnie http://we-are-a-broken-people.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńJaki świetny rozdział! Nie wiem czemu Twoje opowiadanie kojarzy mi się z filmem akcji. W każdym rozdziale coś się dzieje i to jest właśnie fajne. Biedny Chester, mam nadzieje, że to nie będzie nic poważnego. Trudne życie ma ten nasz Shinoda u Ciebie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i weny! c:
Rozdział świetny, ale taki trochę zagmatwany[?], w tej całe akcji gdzieś uciekła Lucy. A przynajmniej takie jest moje spostrzeżenie.
OdpowiedzUsuńCzekam na ciąg dalszy,
Pozdrawiam,
Lilith.
Nowy na UIG ;)
OdpowiedzUsuńWitam!
OdpowiedzUsuńMiałam dziś przeczytać tylko prolog i dać o sobie znać, że jestem i czytam, a proszę – tak się wciągnęłam, że skończyłam na rozdziale 5 :D
Czytałam prolog i było mi żal Mike’a, że Anna go oszukuje. Myślałam, że pociągnie się to przez kilka rozdziałów. A w następnych rozdziałach dowiaduje się, że Mike jest mordercą, który przyjmuje zlecenia i zabija z zimną krwią. Kiedy nakrył Annę z tym blondynem, nie sądziłam, że ich zabije. Zaskoczyłaś mnie takim obrazem Mike’a :D
Opisy z życia Chestera są takie smutne… Szczególnie w rozdziale IV, kiedy na końcu siedzi zapłakany. No i teraz, w drodze do szpitala…
Ogólnie uwielbiam Linkin Park ( i nie przeżałuje mojej nieobecności na ich koncercie w Rybniku ;c) i jutro z rana zabieram się za dalsze czytanie, żeby zobaczyć, jak połączyłaś Linkin Park z Wiedźminem :P
Możesz mi powiedzieć, jak nazywają się piosenki z listy? Szczególnie zależy mi na tej pierwszej, siódmej, ósmej i dziesiątej :P
Pozdrawiam i życzę ogromnych ilości weny :)