niedziela, 9 listopada 2014

V

Lucy nie pytając o nic nadal wpatrywała się w zakłopotanego mężczyznę.
- No co? – spytał, udając, że nic się nie stało. – Pomagałem kobiecie, która miała wypadek – dopowiedział po chwili. Sprawił, że na twarz dziewczyny zrobiła się jakaś inna…, mniej zestresowana.
- A co się stało? – cicho zadała pytanie i spojrzała w brązowe oczy muzyka.
- Opowiem ci później, dobrze? Zrobisz herbatę? Ja pójdę się umyć – rzekł i udał się na górę. Chwycił przypadkowe ciuchy na przebranie i poszedł do łazienki. Odkręcił wodę i obserwował jak napełniała masywną, białą wannę. Gdy rozbierał się, poczuł delikatne szczypanie. Zignorował to. Spojrzał w ogromne lustro nad pięknym zlewem. Zmęczone, podkrążone oczy patrzyły na lekko ubrudzoną twarz. Przejeżdżając szorstką dłonią o buzię, ściągnął z siebie minimalną warstwę kurzu. Wziął głęboki oddech i zamknął powieki. Cała ta sytuacja na dole, dała mu do myślenia i zastanowienia nad swoim zachowaniem. Przecież od momentu, gdy w jego domu zamieszkała Lucy, nie może od tak sobie wejść do budynku z krwią na rękach. Jednak miał coś ważniejszego na głowie. Musiał wymyślić historię, która choć trochę będzie realna. Cicho wzdychając, wszedł do napełnionej wodą wanny. Szczypanie nie dało mu spokoju. Spojrzał na swoją klatkę piersiową. Cała poraniona, tak samo nogi. Shinoda bardzo się zdziwił.
- Do jasnej cholery? Jak to możliwe? – zamknął oczy i zabrał się za oczyszczanie ran. Oblewając swoje ciało przezroczystą cieczą, czuł jakby kwas żarł jego skórę. Każde chlapnięcie zadawało mężczyźnie ogromny ból, mimo to zaciskał zęby i dalej robił swoje. Gdy skończył, wyszedł z wanny i zaczął się wycierać. Robił to bardzo ostrożnie i delikatnie, by nie uszkodzić nacięć na ciele. Będąc suchym, mógł założyć na siebie czyste ciuchy. Gdy to zrobił podszedł do zlewu i zabrał się za mycie brudnej twarzy. Patrząc w lustro powoli zaczął sobie zdawać sprawę, że musi bardziej uważać, i że nie jest idealny w swojej branży. Schodząc na dół czuł piękny zapach herbaty, którą zrobiła Lucy. Dziewczyna siedziała w salonie i wpatrywała się w idącego muzyka. Mężczyzna usiadł naprzeciwko niej i zabrał się za picie napoju.
- To co się tam wydarzyło? – spytała niepewnie, wciął patrząc na Mike’a. Shinoda spojrzał na nią lekko zdziwionym wzrokiem.
- Na pewno chcesz wiedzieć? – zadał pytanie, lekko sugerując, aby dziewczyna nie pytała o historię.
- Na pewno – mimo oczu Kenji’ego Lucy chciała poznać prawdę.
- No dobrze – brunet odchylił się i oparł się o wygodną kanapę. Popatrzył chwilę na kobietę o fioletowych włosach, a po chwili lekko westchnął.  – Idę… - pukanie przerwało wypowiedź muzyka.  Zdziwiony mężczyzna wstał i udał się w kierunku drzwi. Otwierał je powoli, w razie jakby ktoś nieznajomy chciał zaatakować domowników. Nieoczekiwanie do pokoju wpadł Chester. Wyraźnie zaniepokojony zachowaniem przyjaciela Mike odsunął się szybko do ściany i obserwował Benningtona.
- Pomóż mi – wysapał. Drobny chłopak podszedł do bruneta i chwycił go za ramiona, po czym zaczął szarpać z całych sił.
- Uspokój się! – donośny głos Shinody rozniósł się po całym domu, sprawiając, że wokalista zespołu Linkin Park trochę się uspokoił. Jednak w jego oczach panowało zamieszanie. Pewnego rodzaju dzikość. Duże, okrągłe źrenice patrzyły z niepokojem na otoczenie. Zupełnie jak opętany człowiek. – Jedziemy cię zbadać – Spike szybko podjął decyzję. Chwycił niczego nie spodziewającego się przyjaciela i zaciągnął go do samochodu. Zapiął go i ruszył z piskiem opon. Stało przed nim ogromne wyzwanie. Musiał jechać szybko, patrzeć na drogę i bacznie obserwować Chestera. Jego ciało drgało z zdenerwowania. Patrzenie na to jak jego kumpel cierpi było dla niego zbyt bolesne. Bennington wił się we wszystkie strony, pocąc się jednocześnie. Oczy latały od lewej do prawej, od dołu do góry, na ukos, wszędzie. Wszystko mu się mieszało. Nie wiedział czy widzi Mike’a czy też może Roba. Obraz zaczął się rozmazywać, potem zaostrzać i tak w kółko. Ciemność, jasność, półmrok. Kreski, kółka.  Jego paznokcie wbijały się w podrażnioną skórę lub siedzenie. Pulsowanie w głowie nie dawało mu spokoju.  Shinoda jechał tak szybko jak potrafił. Na jego czole pojawiły się kropelki potu. Ręce trzęsły się jeszcze bardziej, a zęby raniły usta. Gdy dotarli na miejsce, brunet chwycił przyjaciela i szybko wniósł go do środka. – Pomóżcie mu! – wykrzyczał zdesperowany. W jednej chwili zbiegli się ludzie, zabrali Benningtona i kazali Spike’owi pozostać na miejscu. Zdezorientowany mężczyzna patrzył jak jego kolega znika za dużymi, białymi drzwiami. Nieoczekiwanie w oczach Mike’a pojawiły się łzy. Chester patrzył bezwładnie na ludzi, którzy się nad nim pochylali. Wszędzie niebieski. Nieznajome twarze, głosy. Nagle jasność oślepiła go niczym słońce. Głośne piszczenie w głowie, krzyki. Kłucie    w       rękę. Jego oddech był coraz cięższy, a obraz bardziej rozmazany. Próbował ruszać rękoma, nie mógł. Coś go więziło. Jego twarz cała spocona, ręce tak samo. Świat wiruje. Wszystko na niego spada. Białe ściany, ludzie. Przerażenie w oczach muzyka było bardzo widoczne. Szarpał się, chciał się wydostać. Zaczął krzyczeć. Palce chwytają za dziwny w dotyku materiał. Ściemniło się. Noc? Dezorientacja Benningtona była ogromna. Nie widzi nic. Nie słyszy. Pustka.

---


- Może pan wrócić do domu – wysoki doktor dał znać Shinodzie, że jego przyjaciel jeszcze tu trochę posiedzi. Mimo gryzących się myśli, Mike postanowił posłuchać mężczyzny. Wsiadł do samochodu. Posiedział chwilę, a po chwili ruszył. Droga ta była wyjątkowo długa i męcząca. Brunet chciał znaleźć się już w domu, położyć się i odpocząć od tego wszystkiego. Zbyt dużo się dziś wydarzyło. Światła ozdabiały szare i smutne ulice. Na chodnikach rzadko pojawiał się przechodzień. W oczach Spike’a odbijał się obraz otoczenia. Był blisko załamania. Widząc swój dom lekko się uśmiechnął. Wjeżdżając na podwórko zauważył, że drzwi od domu są otwarte. Szybko wysiadł z samochodu i wpadł do mieszkania. Kuchnia, salon, łazienka – nikogo nie ma.
- Lucy?! – wykrzyczał na cały dom. Szybkim krokiem udał się do góry. Tam też jej nie było. Wchodząc do swojego pokoju zauważył karteczkę.
,, Jestem w sklepie, będę o 22’’
Shinoda wziął głęboki oddech, a po chwili usiadł na łóżko. Spojrzał na zegarek.

- Zaraz będzie – wyszeptał i położył się. Cała ta sytuacja z Benningtonem nie dawała  Mike’owi spokoju. – Czemu go nie pilnowałem? – spytał sam siebie, a następnie położył szorstkie dłonie na bladą twarz. Zamknął powieki i zaczął płakać. Jego ręce lekko zjechały na dół, a oczy otworzyły się i patrzyły w biały sufit. Czuł jak ciepłe łzy mkną po policzkach. Miał już dość. Przewrócił się na bok i obserwował kołyszące się drzewa za oknem. Czuł jakby pustkę. Mimo tego, że u brunet miał serce z kamienia, czuł cholerny ból. 


_________________________________________________________________________________

I tak oto napisałam dla was rozdzialik. Przepraszam za dłuuuuuugą nieobecność, ale sami wiecie szkoła, nauka. Niestety w tym roku muszę bardzo wziąć się za siebie, bo 3 gimnazjum, potem egzamin, od którego dużo zależy. No ale, jeszcze raz przepraszam Was za zaniedbanie bloga. Jeśli chodzi o rozdział, to mam nadzieję, że Wam się spodobał. c: Do zobaczenia. <3

10 komentarzy:

  1. Kurde, nie wiem aż co mam napisać.
    Jestem dumna z tego jak piszesz. To jak pięknie opisałaś ten rozdział jest niesamowite i przyprawia mnie o ciarki, co nieczęsto się zdarza podczas czytania.
    W twoim opowiadaniu teraz dużo się dzieje. Praktycznie w każdym fragmencie jest coś ciekawego i coś co przyciąga uwagę czytelnika, a przynajmniej ja mam takie wrażenie.
    Jeszcze dużo książek napiszesz w życiu, a ja dużo razy będę do nich wracać, tak samo jak do niektórych twoich rozdziałów wracam sobie już teraz.
    Powodzenia w dalszym pisaniu i życzę Ci jak najwięcej weny i wolnego czasu. <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojeja... Ten rozdział.. podoba mi się. Bardzo. Opisy mega, oraz myśli Mike'a. Teraz musi facet pomyśleć nad tym co ma zrobić. I oby Chesterowi nic poważnego nie było.
    Mam prośbę, daj nowych bohaterów w zakladce "bohaterowie" :D
    I ty czytasz moje opowiadanie? O.O łał, powiadamiac o nowych rozdziałach?
    Pozdrawiam.
    (dawna Shinodowa).

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział bardzo mi się podoba, dużo emocji, i niepokój, i jakby... Szaleństwo? No i co z Chesterem? Wciąga mnie to opowiadanie jeszcze bardziej, mam nadzieję, że masz czas aby napisać szybciej nowy rozdział. Mike robi się coraz bardziej ciekawy jako postać, coraz bardziej mnie intryguje. :D Mam nadzieję, że nowy rozdział pojawi się niedługo, bo byłam na takiej krawędzi desperacji, że już miałam pisać do Ciebie na fejsie. xD O swoim opowiadaniu nie będę wspominać, bo zaległości masz spore, a nauki, zresztą jak ja, pewnie mnóstwo, także będę się napraszać kiedy indziej. :D Choć jakbyś znalazła czas to bym była baaaardzoo zadowolona. :D
    To ja kończę ten inteligentny komentarz. xD
    Weny życzę! C:

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział świetny! Co tu dużo pisać. Dopiero się rozkręcam, lecz zapraszam do mnie http://we-are-a-broken-people.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Jaki świetny rozdział! Nie wiem czemu Twoje opowiadanie kojarzy mi się z filmem akcji. W każdym rozdziale coś się dzieje i to jest właśnie fajne. Biedny Chester, mam nadzieje, że to nie będzie nic poważnego. Trudne życie ma ten nasz Shinoda u Ciebie.
    Pozdrawiam i weny! c:

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział świetny, ale taki trochę zagmatwany[?], w tej całe akcji gdzieś uciekła Lucy. A przynajmniej takie jest moje spostrzeżenie.
    Czekam na ciąg dalszy,
    Pozdrawiam,
    Lilith.

    OdpowiedzUsuń
  8. Witam!
    Miałam dziś przeczytać tylko prolog i dać o sobie znać, że jestem i czytam, a proszę – tak się wciągnęłam, że skończyłam na rozdziale 5 :D
    Czytałam prolog i było mi żal Mike’a, że Anna go oszukuje. Myślałam, że pociągnie się to przez kilka rozdziałów. A w następnych rozdziałach dowiaduje się, że Mike jest mordercą, który przyjmuje zlecenia i zabija z zimną krwią. Kiedy nakrył Annę z tym blondynem, nie sądziłam, że ich zabije. Zaskoczyłaś mnie takim obrazem Mike’a :D
    Opisy z życia Chestera są takie smutne… Szczególnie w rozdziale IV, kiedy na końcu siedzi zapłakany. No i teraz, w drodze do szpitala…
    Ogólnie uwielbiam Linkin Park ( i nie przeżałuje mojej nieobecności na ich koncercie w Rybniku ;c) i jutro z rana zabieram się za dalsze czytanie, żeby zobaczyć, jak połączyłaś Linkin Park z Wiedźminem :P
    Możesz mi powiedzieć, jak nazywają się piosenki z listy? Szczególnie zależy mi na tej pierwszej, siódmej, ósmej i dziesiątej :P
    Pozdrawiam i życzę ogromnych ilości weny :)

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonany przez Calumi